wtorek, 18 lutego 2014

Rozdział 17.

UWAGA! NA POCZĄTEK OGŁOSZENIA PARAFIALNE!
 
      Dobra. Będę dodawała notki na początku, bo jak dodaje na końcu to zapewne mało osób je czyta :)
Jak widzicie wróciłam po dość dłuuuugiej przerwie. Przepraszam, że nie pisałam, ale miałam dużo na głowie. Zupełnie nie miałam nawet czasu na przysłowiowe 'Podrapanie się po..... tyłku (powiem grzeczniej)'. Jak zauważyliście wracam z nowym rozdziałem. Zrobiłam kilka zmian. Na przykład zamiast tytułu w poście piszę normalnie numer rozdziału. TAK....Skończyły mi się pomysły na nazwę :P
      W zakładce KLIK :)  dodałam 2 nowych bohaterów, więc sobie obczajcie :)
     Teraz druga sprawa. Na moim blogu KLIK :) (on jest no...powiedzmy nowy :)) będzie sklep. Niektóre artykuły będą dodane jutro, więc śledźcie. A teraz pewnie pytacie 'Jakie artykuły?' Otóż już tłumaczę :) To będzie sklep z ciuchami w których już nie chodzę. Zazwyczaj będę sprzedawała ciuchy, w których chodziłam tylko kilka razy, więc nie ma co się martwić. Będę sprzedawać również bransoletki, pierścionki, opaski itp. :)
     Dobra. Nie przynudzam już więcej i miłego czytania :)
______________________________________________________
*Emily*
      Dlaczego ON! Dlaczego to musi być ON! Dlaczego muszę mieć z nim lot! No i jeszcze musi siedzieć koło mnie! Co za palant! Dlaczego  MÓJ BYŁY CHŁÓPAK!!!
     Chłopak uśmiechnął się do mnie zalotnie i usiadł na swoim miejscu.
-Max. Może zamienimy się miejscami?-spytałam brata.
-Teraz tutaj usiadłaś to siedź. Zagrzałem sobie już tutaj miejsce.
-Okropny jesteś.- wystawiłam z pogardą do niego język, a on uśmiechnął się tylko pod nosem i spojrzał w okno.
     Stwierdziłam, że będę unikać mojego byłego. Założyłam na uszy słuchawki i włączyłam muzykę. Niestety. Chłopak musiał mnie zaczepić, ale nie zwróciłam na niego uwagi. Po kilku minutach znowu zaczął mnie zaczepiać. Nie wytrzymałam i ściągnęłam tylko słuchawki.
-Czego chcesz?-powiedziałam chłodnym tonem w stronę chłopaka. Max spał, więc niczego by nie słyszał. Zawsze ma głęboki sen.
-Żebyś do mnie wróciła!- uśmiechnął się z pogardą.
-Chyba kpisz! Ty masz jeszcze czelność odzywać się do mnie po takim zdarzeniu?! -popatrzyli się na mnie dziwnie ludzie.
-Może chodź gdzieś indziej!- złapał mnie za ramię, ale ja mu się wyrwałam.
-Ale ja Ci nie ufam!
-Zaufaj. Nic Ci nie zrobię
-Ja..... No dobrze.- nie wiedziałam co mam robić, ale się zgodziłam.
     Poszliśmy do jednej z kabin, gdzie nie było nikogo. Zupełnie nikogo. Zaczęłam się bać.
-Posłuchaj. Kocham Cię, i chcę z Tobą być. To  co było... byłem głupi. Wiem, że źle zrobiłem.
-Wiesz co???!!!! Twoje słowa już dla mnie nic nie znaczą!-już miałam wychodzić, gdy mnie złapał za rękę.- Puść mnie!!!
-Nie puszczę!-wiedziałam, że to był zły pomysł przychodzić tutaj.
-Masz mnie puścić...bo jak nie to..... to...będę krzyczeć- powiedziałam mu prosto w twarz. Całe szczęście mnie puścił, a ja pognałam ze łzą w oku na moje miejsce.
 
*Chloe*
     -O co chodzi z Jamesem?-spytałam chichocząc.
-Bo miał  niby dzisiaj jechać do mamy, a okazało się, że jest tutaj.-powiedział swoim ochrypłym głosem Brad.
-Ale może był u mamy i spotkał się tutaj ze swoją...-nie dokończyłam.
-Dziewczyną jej nie można nazwać-powiedział wkurzony.
-Brad. Ale może on nie chce wyjawiać, że się spotyka. Może chce to zostawić w tajemnicy.
-Nie wydaje mi się.
-Ale Brad! -byłam trochę poddenerwowana.
-Ale Chloe!-czułam, że mnie przedrzeźnia.
-Wiesz co! Baw się w te gierki sam!-krzyknęłam i poszłam w stronę domu.
-Chloe czekaj!
     Słyszałam jego krzyki, ale się nie odwracałam. Tęgim krokiem szłam do budynku w którym mieszkam. Kiedy doszłam do domu wpadłam do swojego pokoju i upadłam na łóżko. Zaczęłam płakać...nawet nie wiem z jakiego powodu. Jestem głupia. Przestałam płakać i podeszła do mnie moja kotka. Zaczęłam ją głaskać. Po kilku minutach rozmyślania i użalania się nad sobą poszłam do łazienki. Wzięłam szybką kąpiel. Przebrałam się w pidżamę i położyłam się spać.
 
*James*
-No.... To co kotku? gdzie idziemy?-spytałem całując ją w szyję.
-Może byśmy przeszli się do Ciebie-zaśmiała się brunetka.
-Dobry pomysł Lili-uśmiechnąłem się pod nosem.
-Wiesz skarbie. Myślę, że powinieneś powiedzieć swoim kolegom, że się spotykamy.
-Że co? - zabrało mi mowę.
-Nooo...to...-powiedziała swoim słodkim głosikiem.
-Oni nie mogą się dowiedzieć...jesteś trochę...inna.-próbowałem dobrać słowa.
-Co to znaczy inna????-powiedziała zbulwersowana.
-Chodź do domu. Tam porozmawiamy.-złapałem ją w tali i pognaliśmy do mnie do domu.
          Connor, Tristan i Bradley uważają, że jestem aniołkiem w zespole i.... niech tak na razie zostanie. Nie mogą się dowiedzieć, że chodzę do klubów, przyprowadzam do siebie do domu dziewczyny. To by...popsuło moją reputację.
-O czym tak myślisz?-spytała nagle Lili.
-Już o niczym skarbie.-pocałowałem ją we włosy. Otworzyłem drzwi z zamka i pokazałem ręką, aby dziewczyna weszła do środka.
 
____________________________________
UWAGA!!!!!!!
CHCESZ BYĆ INFORMOWANY??!!!
ZOSTAW SWÓJ USERNAME TT W ZAKŁADCE 'INFORMOWANI ;)'