środa, 12 listopada 2014

Rozdział 19

*James Prov's*

Wstałem  z kanapy. Lili nie chciała ze mną spać. Sam  nawet nie wiem dlaczego. Nie rozumiem dziewczyn. Czasem myślę, że może wybrałem nie tą dziewczynę? Może to we mnie jest coś nie tak? Cholera, już sam nie wiem co kto jest kłopotem. Ja? Ona? A może po prostu dziecko, którego nie chcę. Lili za to upiera się, żeby urodzić i wychować to dziecko.
Poszedłem do kuchni i spojrzałem na dziewczynę, która smarowała kanapki masłem.
-To może we mnie tkwi problem? - spytałem na przywitanie. Sam nie wiem, dlaczego to powiedziałem. To był po prostu impuls.
Dziewczyna odwróciła się w moją stronę. Co chwila zamykała i otwierała swoje usta. Nie wiedziała co mi odpowiedzieć. Po chwili zaczął gwizdać czajnik. Dziewczyna szybko go wyłączyła. Podszedłem do niej i przytuliłem ją od tyłu, jednak ona odepchnęła mnie.
-Nie dotykaj mnie. - powiedziała robiąc kanapki.
-Ale...- nie dokończyłem. Przeszkodziła mi.
-Nie dotykaj mnie, rozumiesz?! - mówiąc to strąciła niechcący nóż z blatu, który Wylądował na podłodze.
-Myślę, że źle robimy. - widziałem, że dziewczyna miała łzy w oczach -Nie myślisz, ze powinniśmy zrobić sobie krótką przerwę? -spytałem cicho, a w jej oczach pojawiły się łzy. Podszedłem do niej i ją przytuliłem.
-James, nie. - wyszeptała przy moim uchu- Nie rozumiesz, że Cię potrzebuję? Cholernie Cię potrzebuję.
-Oboje siebie potrzebujemy. - wyszeptałem. Popatrzyłem w jej oczy. Były lekko zaczerwienione.
-Ty... - westchnęła- Na prawdę chcesz ode mnie odejść?
-Sam nie wiem. Dziecko...ta sprawa mnie po prostu przerasta. Boję się, że nie wychowam dziecka i ono mnie nie pokocha... - usiadłem na krześle obok stolika. Lili po chwili usiadła mi na kolanach. -Boję się wszystkiego.
-Ja też się tego boję, ale... na pewno sobie poradzimy. - uśmiechnęła się słabo.

*Bradley Prov's*

-Chole! - krzyknąłem, a ta pokazała mi środkowy palec przez okno. Serio?! To ja przyszedłem do niej z przeprosinami, a ona tak mi się odwdzięcza?!
Po chwili zapukałem ponownie w drzwi. Nic. Grobowa cisza. Wyciągnąłem telefon z kieszeni i napisałem sms do Chole, aby otworzyła. To już dziesiąty z kolei. Ja się tutaj wysilam, tracę na nią pieniądze - bo przecież sms do innej sieci dużo kosztuje -, a ta nic sobie z tego nie robi. Ale w sumie... Miłość jest ślepa i głupia. Tak... i to jak bardzo głupia. Oparłem się o drzwi. Jeżeli mi nie otworzy, to po prostu zostanę tutaj do nocy. Westchnąłem głośno, gdy nagle otworzyły się za mną drzwi, a ja upadłem z hukiem na ziemię.
-Wcześniej nie mogłaś otworzyć, jak stałem gdzieś indziej? - spytałem wstając i otrzepując się z kurzu. -Szczerze? Masz wyczucie czasu. Nie powiem...
-Zamknij się, baranie i mnie po prostu wysłuchaj. -powiedziała groźnie -Otworzyłam tylko dlatego, bo dzwonili sąsiedzi, że jest za głośno. Nie dość, jedna sąsiadka powiedziała, że serenady śpiewasz jak jakiś wyjący pies. - fuknęła na mnie.
-Ludzie! Ja mam talent! - krzyknąłem głośno, żeby każdy mnie usłyszał. Po chwili dostałem jakąś gazetą w głowę od sąsiada Chloe.
-Lepiej wejdź. -powiedziała speszona. Wszedłem, a dziewczyna zamknęła za mną drzwi.
-Wiesz co teraz ludzie o mnie pomyślą...? - przeszkodziłem jej.
-Że masz chłopaka, który pięknie śpiewa Ci pod balkonem? - zaśmiałem się ze swojego żartu. Dziewczyna już nie chciała nic mówić. Wiedziała, że ze mną nie będzie rozmowy. Poszła do kuchni i nalała sobie wody. Poszedłem za nią.
-Po pierwsze, to nie śpiewasz aż tak pięknie, a po drugie, to od kiedy jestem Twoją dziewczyną? Nie przypominam sobie, żebyś prosił mnie o jakiekolwiek chodzenie. Nawet do sklepu po cholerne bułki!
-Skarbie... - dziewczyna popatrzyła na mnie spode łba, więc się uspokoiłem - Przepraszam, że tak zareagowałem i bądź moją dziewczyną. - wyszeptałem przy jej uchu. Dziewczyna upuściła szklankę z wodą.
-Ty tak serio?! - jej policzki zrobiły się lekko czerwone.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Siemanko. Otóż kolejny rozdział!
Zapraszam do komentowania, bo to na prawdę motywuje. Im więcej komentarzy, tym częściej będą pojawiały się rozdziały, więc zapraszam :)

wtorek, 4 listopada 2014

POWRACAM!

HEJ!
Otóż będę kontynuowała tego bloga.
Wiem, że was zawiodłam, że tak długo nie pisałam, ale miałam dużo spraw na głowie. Nauka, w wakacje nie było mnie w domu, zapomniałam potem o blogu oraz brak pomysłów i...lipa.
PRZEPRASZAM WAS!
PRZEPRASZAM WAS!
PRZEPRASZAM WAS!
BAAAAAAARDZO!
Więc co do Fanfiction, to pojawi się nowy post 10 listopada.
Są małe zmiany!
UWAGA! KILKA WARIANTÓW!
1) Będę pisała na razie w jednej formie. Od czasu do czasu tylko będę zmieniała osoby.
2) Będę co rozdział pisała inną osobą.
Więc co wybieracie? Piszcie w komentarzach :)
Głupio się przyznać, ale zaczęłam pisać Fanfiction na Wattpadzie, więc jak chciałby ktoś z Was wpaść, to zapraszam.
(CHILDHOOD) KLIK
Jeżeli ma ktoś konto, to możecie komentować. To cholernie motywuje :)
Możecie mnie teraz obrażać w komentarzach, ja się nie obrażę, bo w sumie jestem sama sobie winna :'(
Jeżeli macie jakieś tematy na nowe FF, to możecie mi podawać na email:
vanessa.to.ja@gmail.com
Na pewno je rozpatrzę i wymyślę do tego jakąś historię :)

niedziela, 16 marca 2014

Rozdział 18.

UWAGA!
Przepraszam, że tak długo nie pisałam, ale ja naprawdę muszę się uczyć. Wiem, że was zawiodłam i PRZEPRASZAM ZA TO BAAAARDZO <3
Jeżeli to czytasz to proszę o komentarz :)
_______________________________________

*Emily*
     Udałam się szybkim krokiem do mojej kabiny. Z moich oczu leciały pojedyncze łzy. Dobrze, że Max spał, to nie musiałam mu się tłumaczyć. Oparłam się o fotel.
-Proszę zapiąć pasy-powiedziała Stewardessa.
    Byłam posłuszna i zrobiłam tę czynność. Zaczęłam budzić brata. Po kilku próbach udało mi się. Max zrobił to co ja i po chwili wylądowaliśmy szczęśliwie na lotnisku. Odpięłam pasy i udałam się do wyjścia. O dziwo mojego byłego już nie było...może to i dobrze. Wzięłam moje bagaże i poszłam do wyjścia. Jeżeli dobrze pamiętam od lotniska do domku babci jest niedaleko, więc nie zaszkodzi, jak się przejdziemy. Złapałam brata pod pachę i poszliśmy do domku. Jednak się nie myliłam. Pomimo tylu lat ciągle pamiętałam drogę i wygląd mieszkania. Uśmiechnęłam się w duchu i podeszłam do drzwi.
-Nie mamy kluczy- Szepnęłam do brata.
-Sprawdź pod wycieraczką. Babcia zawsze tam trzymała klucze, a jak nie to pod doniczką.- Podniosłam wycieraczkę. Mój brat też jeszcze miał coś w głowie. Wzięłam kluczyk i otworzyłam drzwi. Weszliśmy do środka. Uwielbiałam ten zapach. Zapach mojej babci, zapach dzieciństwa i przede wszystkim starego drewna. Uwielbiałam to połączenie przypominało mi o szczenięcych latach. Widziałam na twarzy Max'a namalowany uśmiech. Przytuliłam się do chłopaka i uroniłam łzę.
-Kocham Cię- powiedział.
-Ja ciebie też.- uśmiechnęłam się przez łzy. Chyba pierwszy raz wyznajemy sobie tak szczerze miłość. Położyłam walizkę przy kanapie i usiadłam na fotel bujany obok. Babcia uwielbiała robić tutaj na drutach. Westchnęłam tylko. Przymknęłam oczy i po chwili usnęłam. Czułam tylko, jak Max przykrywa mnie kocem.

*Bradley*
     Czy ja coś powiedziałem źle?! No chyba nie. To ona coś sobie ubzdurała. James na pewno coś ukrywa i odkryję to. Jak nie dziś to jutro. Ta dziewczyna wyglądała...jak jakaś prostytutka. Myślę, że James się lubi czasem zabawić i nie jest takim aniołkiem na jakiego wygląda. Z tego, co kiedyś mówił miał jakąś dziewczynę, ale chyba z nią zerwał. Ja do końca nie jestem tego pewny... Nie chwila Brad. Uspokój się. Co ci zależy na odkryciu tej tajemnicy. Ty też masz dużo sekretów. Coś czuję, że będę musiał przeprosić Chloe. Zachowałem się jak jakiś dupek.

*Tristan*
     Siedziałem sobie spokojnie na kanapie i oglądałem telewizję, gdy nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Poszedłem otworzyć.
-Kate? Co ty tutaj.... -dziewczyna wepchała się do środka.
-Tristan. Ja się pomyliłam. Ja chcę do Ciebie wrócić. Wiem, że... - Przeszkodziłem jej.
-Kate. Nie potrzebnie tutaj przyszłaś. Tracisz tylko czas. To co było między nami. To już zniknęło. Nie chcę mieć z Tobą nic wspólnego.
-Ale Tristan ja....-dziewczyna podbiegła do mnie i pocałowała mnie w usta. Oddaliłem się od niej.
-Wyjdź stąd! - krzyknąłem.
-Niby dlaczego? Kiedyś tutaj przesiadywałam, i to często!
-Kate....-wypchnąłem ją z drzwi.
-Zobaczysz....jeszcze tu wrócę- prychnęła i odeszła.
     Co ona robi. Przecież zerwaliśmy...przez nią. Pewnie zostawił ją tamten palant i nie ma komu dawać dupy. Niech sobie znajdzie innego 'chłopaka'.
 
*James*
-Kochanie-westchnąłem. - Oni nie mogą się dowiedzieć, że jesteś moją dziewczyną od trzech lat. OK. Wcześniej wiedzieli, ale powiedziałem, że zerwaliśmy. Nie chcę tego popsuć.
-Ale James. Ja chcę, żeby się dowiedzieli, że my jesteśmy razem i...
-Tak wiem, nie wypominaj mi tego. Byłem pijany...tak samo jak ty. Może już jesteśmy pełnoletni, mamy po 21 lat, ale chcę się jeszcze...pobawić, a to- pokazałem na brzuch- nie pozwala nam na to.
-Słuchaj w tym brzuchu jest dziecko. Ja...ja byłam głupia, ale to ty powinieneś zadbać o antykoncepcję!-krzyknęła.
-Ale myślałem, że bierzesz tabletki- podniosłem ton głosu.
-Myślałeś-burknęła pod nosem.
-Kochanie...-podszedłem do dziewczyny.
-Słuchaj. Porozmawiamy o tym jutro. Teraz jestem zmęczona.-udała się na górę, a ja z dezaprobatą położyłem się na kanapę i centralnie zasnąłem.

___________________________
Od razu nie wiem kiedy następny post :)

wtorek, 18 lutego 2014

Rozdział 17.

UWAGA! NA POCZĄTEK OGŁOSZENIA PARAFIALNE!
 
      Dobra. Będę dodawała notki na początku, bo jak dodaje na końcu to zapewne mało osób je czyta :)
Jak widzicie wróciłam po dość dłuuuugiej przerwie. Przepraszam, że nie pisałam, ale miałam dużo na głowie. Zupełnie nie miałam nawet czasu na przysłowiowe 'Podrapanie się po..... tyłku (powiem grzeczniej)'. Jak zauważyliście wracam z nowym rozdziałem. Zrobiłam kilka zmian. Na przykład zamiast tytułu w poście piszę normalnie numer rozdziału. TAK....Skończyły mi się pomysły na nazwę :P
      W zakładce KLIK :)  dodałam 2 nowych bohaterów, więc sobie obczajcie :)
     Teraz druga sprawa. Na moim blogu KLIK :) (on jest no...powiedzmy nowy :)) będzie sklep. Niektóre artykuły będą dodane jutro, więc śledźcie. A teraz pewnie pytacie 'Jakie artykuły?' Otóż już tłumaczę :) To będzie sklep z ciuchami w których już nie chodzę. Zazwyczaj będę sprzedawała ciuchy, w których chodziłam tylko kilka razy, więc nie ma co się martwić. Będę sprzedawać również bransoletki, pierścionki, opaski itp. :)
     Dobra. Nie przynudzam już więcej i miłego czytania :)
______________________________________________________
*Emily*
      Dlaczego ON! Dlaczego to musi być ON! Dlaczego muszę mieć z nim lot! No i jeszcze musi siedzieć koło mnie! Co za palant! Dlaczego  MÓJ BYŁY CHŁÓPAK!!!
     Chłopak uśmiechnął się do mnie zalotnie i usiadł na swoim miejscu.
-Max. Może zamienimy się miejscami?-spytałam brata.
-Teraz tutaj usiadłaś to siedź. Zagrzałem sobie już tutaj miejsce.
-Okropny jesteś.- wystawiłam z pogardą do niego język, a on uśmiechnął się tylko pod nosem i spojrzał w okno.
     Stwierdziłam, że będę unikać mojego byłego. Założyłam na uszy słuchawki i włączyłam muzykę. Niestety. Chłopak musiał mnie zaczepić, ale nie zwróciłam na niego uwagi. Po kilku minutach znowu zaczął mnie zaczepiać. Nie wytrzymałam i ściągnęłam tylko słuchawki.
-Czego chcesz?-powiedziałam chłodnym tonem w stronę chłopaka. Max spał, więc niczego by nie słyszał. Zawsze ma głęboki sen.
-Żebyś do mnie wróciła!- uśmiechnął się z pogardą.
-Chyba kpisz! Ty masz jeszcze czelność odzywać się do mnie po takim zdarzeniu?! -popatrzyli się na mnie dziwnie ludzie.
-Może chodź gdzieś indziej!- złapał mnie za ramię, ale ja mu się wyrwałam.
-Ale ja Ci nie ufam!
-Zaufaj. Nic Ci nie zrobię
-Ja..... No dobrze.- nie wiedziałam co mam robić, ale się zgodziłam.
     Poszliśmy do jednej z kabin, gdzie nie było nikogo. Zupełnie nikogo. Zaczęłam się bać.
-Posłuchaj. Kocham Cię, i chcę z Tobą być. To  co było... byłem głupi. Wiem, że źle zrobiłem.
-Wiesz co???!!!! Twoje słowa już dla mnie nic nie znaczą!-już miałam wychodzić, gdy mnie złapał za rękę.- Puść mnie!!!
-Nie puszczę!-wiedziałam, że to był zły pomysł przychodzić tutaj.
-Masz mnie puścić...bo jak nie to..... to...będę krzyczeć- powiedziałam mu prosto w twarz. Całe szczęście mnie puścił, a ja pognałam ze łzą w oku na moje miejsce.
 
*Chloe*
     -O co chodzi z Jamesem?-spytałam chichocząc.
-Bo miał  niby dzisiaj jechać do mamy, a okazało się, że jest tutaj.-powiedział swoim ochrypłym głosem Brad.
-Ale może był u mamy i spotkał się tutaj ze swoją...-nie dokończyłam.
-Dziewczyną jej nie można nazwać-powiedział wkurzony.
-Brad. Ale może on nie chce wyjawiać, że się spotyka. Może chce to zostawić w tajemnicy.
-Nie wydaje mi się.
-Ale Brad! -byłam trochę poddenerwowana.
-Ale Chloe!-czułam, że mnie przedrzeźnia.
-Wiesz co! Baw się w te gierki sam!-krzyknęłam i poszłam w stronę domu.
-Chloe czekaj!
     Słyszałam jego krzyki, ale się nie odwracałam. Tęgim krokiem szłam do budynku w którym mieszkam. Kiedy doszłam do domu wpadłam do swojego pokoju i upadłam na łóżko. Zaczęłam płakać...nawet nie wiem z jakiego powodu. Jestem głupia. Przestałam płakać i podeszła do mnie moja kotka. Zaczęłam ją głaskać. Po kilku minutach rozmyślania i użalania się nad sobą poszłam do łazienki. Wzięłam szybką kąpiel. Przebrałam się w pidżamę i położyłam się spać.
 
*James*
-No.... To co kotku? gdzie idziemy?-spytałem całując ją w szyję.
-Może byśmy przeszli się do Ciebie-zaśmiała się brunetka.
-Dobry pomysł Lili-uśmiechnąłem się pod nosem.
-Wiesz skarbie. Myślę, że powinieneś powiedzieć swoim kolegom, że się spotykamy.
-Że co? - zabrało mi mowę.
-Nooo...to...-powiedziała swoim słodkim głosikiem.
-Oni nie mogą się dowiedzieć...jesteś trochę...inna.-próbowałem dobrać słowa.
-Co to znaczy inna????-powiedziała zbulwersowana.
-Chodź do domu. Tam porozmawiamy.-złapałem ją w tali i pognaliśmy do mnie do domu.
          Connor, Tristan i Bradley uważają, że jestem aniołkiem w zespole i.... niech tak na razie zostanie. Nie mogą się dowiedzieć, że chodzę do klubów, przyprowadzam do siebie do domu dziewczyny. To by...popsuło moją reputację.
-O czym tak myślisz?-spytała nagle Lili.
-Już o niczym skarbie.-pocałowałem ją we włosy. Otworzyłem drzwi z zamka i pokazałem ręką, aby dziewczyna weszła do środka.
 
____________________________________
UWAGA!!!!!!!
CHCESZ BYĆ INFORMOWANY??!!!
ZOSTAW SWÓJ USERNAME TT W ZAKŁADCE 'INFORMOWANI ;)'

wtorek, 14 stycznia 2014

16. "Wszystko OK?"

Uwaga Czytasz=komentujesz.

Utworzyłam nowy blog: Klik

 Liczę na to,że wpadniecie. Już jest pierwszy post kolejne postaram  się niedługo podać :)

___________________________,____

*Emily*
-Max. Jest godzina 21:40. Nie powinniśmy już się udać do samolotu?-zapytałam.
-Już ta godzina? Nie wiem co byłbym bez ciebie zrobił. spóźniłbym się na samolot.
-Chodź już stary zgredzie.
    Dość szybko Weszliśmy do samolotu. Trudniej było ze znalezieniem miejsc.
-Gdzie my siedzimy?-zapytałam z powagą brata.
-Zobaczysz.
     Prowadził mnie dość długi czas, aż doszliśmy.
-Proszę siadaj.- powiedział brat.
-Przepraszam, ale ja wolę przy brzegu. Wiesz, gdyby mi się zachciało do toalety czy coś innego.- popatrzył się na mnie dziwnie.- Wiesz ty szybciej biegasz- uśmiechnęłam się.
-OK! To było dziwne, ale jak chcesz. Wystarczyło powiedzieć tylko, że będzie Ci tam wygodniej.
    Nareszcie usiedliśmy. Bardzo mnie bolały nogi. Nie wiem co się ze mną dzieje. Dość dziwnie się czuję. Mam nadzieję, że to nic poważnego.
-Chcesz coś do jedzenia?- zapytał brat.
-Nie dzięki. Nie jestem głodna.
-Jak chcesz.-powiedział i odszedł po jedzenie.
    Do kabiny samolotowej wchodzili pasażerowie. Rozglądałam się po pomieszczeniu. Wszystkie miejsca były zajęte, oprócz jednego. Ciekawa jestem kto będzie tam siedział.
-Już jestem. Masz.- mój brat podał mi do ręki coś zawiniętego w folię.- Pomyślałem, że kiedyś na pewno zrobisz się głodna i wziąłem dla ciebie tortille z sosem BBQ (czyt. barbekju).
-Dziękuję.
      Mój brat naprawdę zaczął się o mnie martwić. Ciekawa jestem co go tak natchnęło. Może śmierć babci, a może to, że nie ma mamy w domu. Ciekawa jestem. Samolot miał już startować, gdy nagle wszedł jakiś chłopak.

*Chloe*
     Szkoda, że Em wyjeżdża. Mam nadzieję, że o mnie nie zapomni. Dzisiaj mam z Bradleyem 'wypad'. Nie wiem co mam na siebie włożyć. Ahhh te problemy kobiet. W końcu wzięłam pierwsze ubrania z brzegu:

     Mam nadzieję, że mu się spodobam. Chwila Chloe. Nie mów tak. Nie rób sobie nadziei. Dużo lasek pewnie na niego leci. On tylko po prostu traktuje mnie tylko jak koleżankę, a ja jego jak kolegę. Nie możemy tego zepsuć. EEEE.... Nie no... nie oszukujmy się. KOCHAM GO!!! Tak powiedziałam to: KOCHAM GO JAK SZALONA!!! Co on ze mną robi, że tak za nim szaleję. Może to te jego śliczne kręcone włosy, te oczy, jego umięśniona klata. 
     Po chwilach zastanowienia wyszlam ze swojego pokoju. No tak. Rodzicow jeszcze nie bylo w domu. Mama pracuje jako lekarz, wiec czesto jej nie ma, a tata lata samototem po świecie. Czasami czuje sie samotna, ale od czego ma sie przyjaciół. Gdyby nie Emily bylabym bardzo samotna. 
     O kurcze. Juz 16. Muszę wychodzić. Szybo założyłam buty i wyszłam. Do kina miałam w sumie blisko, wiec szybko doszłam. Czekałam 2 minuty na Bradley'a.
-Nooo w końcu jesteś.-powiedziałam z zadartą miną.
-Przepraszam. Wybaczysz mi??- zapytał z minką psa.
-Oj przecież żartowałam. Właśnie jakieś dwie minuty temu przyszłam.
-To co wejdziemy?-zapytał po dżentelmeńsku i otworzył mi drzwi do kina. Dobrze, że jak wchodziliśmy nie patrzył się na moją twarz, bo czułam ciepło... Nie to nie było ciepło to był gorąc... Na policzkach. 
    Już zaczęłam podchodzić do kasy, gdy nagle Brad mi powiedział, zebym na chwilkę odeszła, bo film ma być niespodzianką. Nie powiem. Trochę mnie to zaskoczyło. Najgorsze jest w tym, że jestem ciekawska i nawet przed seansem dowiem się jaki jest tytuł filmu. W sumie, to chyba już taka natura kobiety, że jest ciekawska.
-Chodź kupimy popcorn.- powiedział mój partner seansowy.
-Brad. Proszę powiedz mi na co idziemy, bo ja nie wytrzymam.
-Przykro mi skarbie. To niespodzianka.
      Chwila, chwila. Czy on powiedział do mnie skarbie?! Po wypowiedzianych jego słowachach poczułam się jakbym była jego dziewczyną. Robiło mi się coraz cieplej. Czemu on mi to  robi? Chciałabym być jego girl, ale nie wiem jak mu to  powiedzieć. Zresztą po jego zachowaniu widać, że mnie  podrywa i mu się podobam.


-Proszę. Powiedz mi, bo umrę i będziesz miał kłopoty.-wystawiłam do niego język.
-Ohh przykro mi, ale będziesz musiała umierać.
-No wiesz co. Taką ładną dziewczyną jak ja chyba byś nie pogardził. Co?
-Ale wiesz. Ja jako taki dżentelmen bym Cię uratował kochana.
-Wiesz co. Dobijasz mnie już. Idź kup ten popcorn i idziemy na seans. 
    Brad poszedł kupić prowiant, a ja czekałam na niego przy barierce. Dochodziliśmy do sali, w której miał lecieć film. Już nie mogłam się doczekać. Mój 'partner' dał mężczyźnie bilety do skasowania. Nareszcie weszliśmy do ciemnej sali. Już grały 30 minutowe reklamy. Nie powiem, ale bez nich nie wiedziałabym, że w kinie są jakieś obniżki i wieczory filmowe. Bradley zaprowadził mnie na dany fotel. 
-Powiedz jaki to film.- rozkazałam.
-Ślicznie się denerwujesz. Rób tak dalej. Uwielbiam to w Tobie.
  Nie wiedziałam, czy mam się śmiać, czy płakać.
-Debil!-powiedziałam z chytrym uśmieszkiem na twarzy.
-Bradley Will Simpson. Miło mi.- odpowiedział mi ciętą ripostą. Po tych słowach zaczęłam go drapać po ręce. Wbijałam moje paznokcie w jego skórę.
-aauuuu.. Syknął- Już Ci powiem jaki to film, tylko więcej mnie nie drap.
-Ha. Wiedziałam, że to podziała.-uśmiechnęłam się na znak zwycięstwa.
-Dobra, więc jest to film-po tych słowach skończyły się reklamy i zaczął film.- A zresztą sama się dowiesz.- zacząl mówić do mnie po cichu 'Luzer'. Ja za to odepchnęłam jego głowę w przeciwną stronę. 
-Ciii- mówił tłum ludzi siedzący za nami i przed nami.
                                                                      ***
-I jak się podobał film?-zapytał mnie Brad i objął ramieniem.
-Był świetny. Od kąd zobaczyłam reklamę filmu chciałam na niego pójść. Jesteś kochany.-rzuciłam mu się na szyję.
-To się cieszę. Wiesz. Mówiłaś, że za bardzo nie lubisz romansideł, więc wybrałem 'Gra Endera'.
     Wyszliśmy z kina. Była już późna godzina, czyli taka, kiedy dzieci śpią, a niegrzeczni się bawią. Wychodząc na dwór zobaczyłam znajomą twarz.
-Hej! Brad, czy to przypadkiem nie jest James?-zapytałam.
-Rzeczywiście-powiedział zdumiony chłopak.-Przecież miał dzisiaj być u rodziców. Nie rozumiem tego.
     Po chwili podeszła do niego jakaś dziewczyna. Była brunetką.
-Chloe. Chcesz sie jeszcze zabawić, czy masz już dość na dzisiaj?-zapytał. Zupełnie nie wiedziałam co odpowiedzieć.
-To zależy co będziemy robić.
-Nie, Chloe. Nie będziemy uprawiać seksu. Chociaż bardzo bym chciał, ale nie. Może innym razem.-uśmiechnął się chytrze.- Bo o to chodzi, że James nas oszukał. Powiedział, że ma być z rodziną, a tak nie jest. Od pewnego czasu też się zmienił. Zaczął przychodzić pijany po imprezach, mimo,, że on należy do tych, co unikają alkohol dużym łukiem. Nie wiem co się z nim dzieje. Martwię się o niego. Wiem, że tego pożałuję, ale postanowiłem, że będę go śledził. To jak piszesz się na to? 
-Jasne-powiedziałam z zadowoleniem

____________________________
Siemka kociaki. Wiem, że ten rozdział miał pojawić się w poniedziałek, ale Nauka . Mam nadzieję, że spodoba wam się ten rozdział. Od razu mówię, że nie wiem kiedy soę nastepny pojawi. UWAGA. JEŻELI CHCESZ BYĆ INFORMOWANA TO ZOSTAW SWOJĄ NAZWĘ TT W KOMENTARZU 

piątek, 3 stycznia 2014

15. "Babcia" part 3.

Uwaga ważna notka pod rozdziałem :)

_____________________________________


*Chloe*

-To jak Em? Idziemy na górę do twojego pokoju?- zapytałam.
-Dzisiaj bardzo długo w nim przesiedziałam. Może potem.- po tych słowach przytaknęłam lekko głową.
          Współczuje Emily. Wiem jak się ona czuje. Ja też to przeszłam, tylko z moją ciocią. Wiele dla mnie znaczyła. To wszystko jest okropne. Potem żałoba. Ciężko się pozbierać. Moja ciocia była silną kobietą. Przegrała w walce z Rakiem...
-KOLACJA!!!!!!!!!!!- z rozmyślań wyrwał mnie głos Max'a.
-IDĘ- krzyknęłam razem z Em.
     Byłam bardzo głodna, więc szybko podeszłam do stołu. Sądząc po szybkim chodzie Emily chyba  miała naprawdę pełen brzuch. Mniammm. Na stole były kanapki z szynką, sałatą, serem i pomidorem. Nim się obejrzałam wszystko zniknęło z mojego talerza. WOWW. To chyba mój rekord.
-To co idziemy na górę?-zapytała mnie dziewczyna.
-Jasne.- trochę mnie zdziwił jej głos. Był lekko wesoły. Ona chyba coś przede mną ukrywa. Może mi się wygada w pokoju.
     Szybko pobiegłyśmy na górę. Em położyła się na łóżku, a ja usiadłam na krześle przy biurku.
-Co tak się szczerzysz?- zapytała mnie z lekkim uśmiechem.
-Ja????
-Nieee... ściana.- zaśmiała się, a ja z nią.
-No dobra. powiem Ci, ale cicho sza. To ma być nasz sekret.
-Przecież wiesz, że dotrzymuje słowa. Zresztą nie jestem plotkarą. Umiem trzymać język za zębami.
-No to tak. YHYM -chrząknęłam.-Idę na mały "wypad" z Bradem. Powiedział, że napisze mi wszystko sms-em kiedy się mamy spotkać i w ogóle. Ale się cieszę AAAA.
-AAAAA- Em aż wstała z łóżka i zaczęła ze mną skakać.
-Ja nie mogę. Idę z moim idolem na randkę. O Boże AAAAAAA.- krzyczałam z radości.
-Cieszę się razem z tobą- uśmiechnęła się do mnie żywo.
-A ty? Co tam z Connorem?-zapytałam niepewnie.
-A ja. Co ja mogę powiedzieć. Na razie jakoś nie chcę z nim być... Znaczy podoba mi się, ale nie chcę z nim być na razie. Zresztą wiesz z jakiego powodu.
-Tak wiem. Mam nadzieję, że kiedyś będziesz z nim szczęśliwa.
-Kiedyś może z nim będę, ale na to jeszcze jest czas. Zresztą Connor powiedział mi, że będzie na mnie czekał nawet wieczność.
-Wiesz jacy faceci są. Tak mówią, a potem odchodzą.
-Tak wiem. Wiesz co. Jestem już zmęczona. Możemy już iść spać?- zapytała mnie Em.
-Jasne. Tylko gdzie ja mam spać?
-Możesz spać w pokoju gościnnym. Nawet masz już pościelone łóżko.
-OK. Dzięki. To ja już idę. Dobranoc.
     Szybko przeszłam do pokoju gościnnego. Zdjęłam tylko spodnie i położyłam się na łóżko. Myślałam o Bradzie. Jego śliczne włosy i te oczy. Nie mogę przestać o nim myśleć.
-Piii.- usłyszałam dźwięk sms'a. To Bradley. Chyba nie może spać, bo jest już 23:00.
(tutaj będzie rozmowa tekstowa. Bradley-B, Chloe- C)

B- Cześć słonko :) Jak się miewasz?
C- Widzę, że nie możesz spać. Myślę, że dobrze. A ty?
B-Tak. Nie mogę spać. Właśnie niedawno położyłem się do łóżka. Tristan i James oglądają film, a Connor już smacznie śpi.
C-Ja też niedawno się położyłam :) Jaki film oglądają chłopcy?
B-"Avatar". Ja już go oglądałem z milion razy, więc sobie odpuściłem. Chloe. Może wybierzemy się w piątek do kina?
C- Jasne. Z miłą chęcią coś obejrzę.
B- To super. To może o 20:00 przy CinemCity.
C-Jasne. A na jaki film idziemy?
B- A jakie lubisz?
C- mogę ci tylko powiedzieć, że nie lubię za bardzo romansideł :p
B-No powiedz coś jeszcze. Myślisz, że mi to pomoże? :)
C- No dobra. Możesz mnie zabrać na film przygodowy, science-fiction i fantasy :) Do wybory do kolru.
B- Widzę, że lubisz podobne gatunki co ja. LUBIĘ TO <3
C- Dobra daj spokój loczku. Już nie mogę się doczekać jaki film wybierzesz. :)
B- Zobaczysz :)) A teraz miłych snów o mnie :))
C- Ah ta skromność. Dobranoc.

     Takkk. O jejciu. Mam randkę, mam randkę. Gdyby nie to, że leże w łóżku to pewnie skakałabym ile sił w nogach. Dobra Chloe ochłoń i idź spać.
 



*Emily (poranek)*

     Już się pogodziłam ze  śmiercią babci. Jej chyba jest lepiej w niebie. Wstałam z łóżka i centralnie poszłam do pokoju brata.
-Siemson! Mama nie wróciła do domu?-zapytałam.
-Siemka! Nie. Ciesz się, że masz mnie, dobrego kucharza, bo byś z głodu umarła kobieto.- uśmiechnął się głupkowato.
-Martwię się o nią. Nie wraca do domu od jakiegoś tygodnia. Masz rację. Dobrze, że ciebie mam- uśmiechnęłam się do niego.
-Emily. Muszę Ci coś powiedzieć. Bo na pogrzeb do babci jedziemy do Polski i my nie jedziemy tam na trzy dni.
-Jak to? -uśmiech zniknął mi z twarzy.
-My.... My jedziemy tam na kilka miesięcy.
-Kilka miesięcy to znaczy ile?
-Na dwa miesiące.
-Co???? Dlaczego?? Ja tyle nie wytrzymam bez Chloe. Masz mi to wszystko wytłumaczyć!!!!!- krzyknęłam na niego.
-Najpierw się uspokój, bo nie będę z tobą rozmawiał.- usiadłam na spokojnie.- Dobrze. To jeżeli już usiadłaś to mogę ci powiedzieć. Zamówiłem bilety, ale powiedzieli mi, że przez dwa miesiące nie będą latały samoloty, bo będzie ich przegląd.
-Boże! Chciałam cię nazwać durniem, ale już trudno.
-W sumie lepiej jest pojechać na pogrzeb i zostać tam dwa miesiące niż w ogóle nie pojechać. Prawda?
-Masz rację braciszku. No trudno. A kiedy wyjeżdżamy?
-Dzisiaj o 22:00.
           Po tych słowach byłam całkowicie blada. Jak to? Już dzisiaj? Nie chce mi się wierzyć, że spędzę dwa miesiące w Polsce. Całkowicie odjęło mi mowę.
-A mama jedzie z nami?- zapytałam.
-Matka nawet nie wie o śmierci babci, a ty się pytasz czy jedzie z nami?- powiedział oburzonym głosem Max.- zauważyłaś, że ona w ogóle nie interesuje się nami?
-Tak. Zauważyłam.- krzyknęłam na niego.
-Nie krzycz na mnie. ROZUMIESZ???
-Nie rozkazuj mi!!!!!!- krzyknęłam i wbiegłam do swojego pokoju.

*Chloe*

     Obudziły mnie krzyki Emily i Maxa. Mam nadzieję, że nic się nie stało. Szybko wstałam i ubrałam się. Nagle zobaczyłam pod poduszką rąbek wystającej kartki. Wyciągnęłam ją. Na kartce było coś napisane bardzo ładnym pismem. Myślałam, że to napisała Em, ale się myliłam.
 
I was walking away,
But she's so beautiful it made me stay,
I don't know her name,
But i'm hoping she might feel the same,
So here i go again
She's got my heart again

Tonight we'll dance,
I'll be yours and you'll be mine,
We won't look back,
Take my hand and we will shine,

Oh-oh-oh,
She needs a wild heart,
She needs a wild heart,
I got a wild heart.
                       Bradley <333 (dla Chloe)
   Woow!!! Nie wierzę. Te słowa były dla mnie. Na buzi pojawił mi się szeroki uśmiech podobny do banana. To co napisał było piękne. Włożyłam kartkę do kieszeni i pobiegłam do Maxa.
-Co się stało? Dlaczego tak krzyczałeś?- zapytałam.
-Bo ja i Em jedziemy do Polski, ale już dzisiaj.
-Że jak????-powiedziałam.
     Szybko wybiegłam od Maxa i pobiegłam do pokoju Em. widziałam ją zapłakaną. Pakowała ubrania do walizki. Jak na moje oko było ich za dużo na trzy dni.
-Wiem już co się stało. Będę tęskniła przez te trzy dni.- przytuliłam ją.
-To ty nie wiesz?- podeszła do walizki.- Loty są odwołane i wracam dopiero po dwóch miesiącach.
-Co????-poleciała mi łza. Przytuliłam się znowu do Em.- Będę tym bardziej tęsknić. Ale jakoś się będziemy kontaktować.
-Właśnie jest problem z tym kontaktowaniem. Bo tam jest słaby Internet i nie połączę się z Londynem. Niestety nie pogadamy na Skype. Może na TT.
-A co z rozmowami telefonicznymi?-zapytałam z niesmakiem.
-Właśnie o to chodzi, że mamy mało kasy, a wiesz ile się płaci za rozmowy zagraniczne.
-No cóż. Muszę się z tym pogodzić. Będę bardzo, ale to bardzo tęskniła.
-Ja też.-zamknęła pełną walizkę.-Pozdrów chłopców. Powiedz im, że ich kocham jak rodzinę, mimo, że tak krótko się namy.
-Jasne. Przekażę.-nagle przypomniała mi się kartka od Bradleya. Wyjęłam kartkę z kieszeni.- Patrz, co znalazłam pod poduszką.
      Emily wzięła ode mnie kartkę. Czytała po cichu. Nagle spojrzała na mnie.
-No!!! Chloe widzę, że Brad chce być twoim chłopakiem hmmm??
    Nic nie odpowiedziałam, tylko schowałam część włosów za ucho.
-No co? Ja też lubię się podroczyć kochana- powiedziała mi z lekkim uśmieszkiem.
-Ej, która godzina?-zapytałam
-O kurczę już 15:00. Dobra kochana. Muszę się już zbierać z Maxem. Wiesz jak daleko jest na lotnisko. Przy okazji pewnie jeszcze coś tam zjemy. Masz klucze zapasowe to zamkniesz dom. To do zobaczenia kochana.
-Paaa- posłałam jej buziaka.
 

*Max*

-Gotowa mała?-zapytałem siostry.
-Jasne! Max. Zanim wyjedziemy chcę ci coś powiedzieć. Przepraszam, że na ciebie nakrzyczałam.
-Nie! To ja przepraszam. Jestem tępym głupkiem- przytuliłem siostrę, a ona odwzajemniła uścisk.- A czegoś zapomniałem.- powiedziałem.
   Podszedłem do stołu. Wziąłem kartkę i długopis i napisałem na niej:
 
Mamo!
Jeżeli to czytasz to pewnie jesteśmy już w Polsce.
Jeśli nie wiesz dlaczego tam pojechaliśmy to ci powiem!
Niestety umarła nasza babcia. Kupiłem bilety do Polski i jadę tam z Emily. Jeżeli chcesz się przyłączyć to wiesz gdzie nas szukać.Mam nadzieję, że przyjedziesz
                                                                       Max!
       Koło listu położyłem kopertę z zawartością testamentu i śmierci babci.
-To jak jedziemy?- zapytałem siostry. Ona przytaknęła mi.
 
 
 
______________________________________________________
No więc z góry przepraszam, że tyle czekaliście na rozdział :/
Za niedługo powinien powstać nowy blog.
Podam do niego link w następnym poście :)
Przepraszam, że krótki i wgl. ale robiłam ten rozdział na tzw. "odwal to"
Myślę, że powinien się spodobać :)
Liczę na komentarze od was :)
CZYTASZ=KOMENTUJESZ :)
UWAGA!!!! Ustalam zasadę  5 komentarzy. Jeżeli będzie właśnie ta dana ilość wtedy pojawi się następny post :)
WIEM JESTEM WREDNĄ DZIEWCZYNĄ BUHAHAHAAHA <3333
- @Vanessa432234
    

wtorek, 31 grudnia 2013

Komunikat :-) a wlasciwie to "Komunikaty"

Uwaga moje kochane skarby!!!

Dziękuje za komentarze pod ostatnim rozdziałem. To mile dostać tyle pochwał :-)
Mam nadzieje, że będę miała jeszcze więcej czytelniczek, A właściwie to może i nawet czytelników:-)
Miałam dzisiaj pisać rozdział, ale stwierdziłam, że napisze go innym razem :-) Może nie pojawi się od razu jutro, ale na pewno w tym tygodniu.

No to tak.
Po pierwsze 
Zrobię nowy blog. To będzie taki jakby mój pamiętnik. Zobaczycie wszystko w zapowiedzi i ogólnie :-) Mam tylko nadzieje , ze się spodoba :-) Tak naprawdę to nie tylko będę opisywać mój dzień i w ogóle, ale będę opisywała troszeczke siebie,będą tam właśnie fakty o mnie i o moich idolach :-)

Po drugie :-) 
Ogromne oklaski dla mnie, bo pisze to na moim nowym tablecie :-D Sorry, ze nie ma za bardzo znaków interpunkcyjnych dobrze wstaionych, i w ogóle SA błędy i nie ma kresek nad "z" lub "S" ale dopiero rozkminiam tego tabletka XD. To co dostalam na gwiazdkę napisze w moim nowym blogu :-)  a może i nawet cykne fotki :-)

Mysle , że to juz wszystko... Aaaaa no qwlasnie dzisiaj jest Sylwester i chce wam złożyć życzenia.
Dużo zdrowia, pociechy z każdej bliskiej osoby, dosiego roku i żebyście zobaczyły swojego idola na żywo i ogólnie, zebyscviego spotkały chociaż tak jakja swojego:-) 
(Tak' tak spotkalam go, ale nie mogłam dojść do niego po autograf, bo niestety poepno fanek i fanów i ogólnie masakra :'( 
Directionerki zgadujcie kto to był hihihi :-) )

Dobra kochane na dzisiaj koniec spotkamy się w tym tygodniu :-)  to co... Do napisania :-)
Aaaaa...i jeszcze jedna sprawa. Jak będę pisała posty na tablecie to spodziewajcie się takich efektów (czyt. Przekrecone wyrazy, kresek i kropek nad "z" lub "O" )
I spodziewajcie się jeszcze tego, ze jak pisze na nim, to nie będzie obrazków, bo chciałam niedawno dodać, ale nie mogłam :-(  dobra. Jeszcze cos tam rozkminie :-)
A i jeszcze jedna sprawa moje kobietki :-)

MOZECIE DODAWAC KOMENTARZE Z ANONIMA, TYLKO W TEDY DODQJNIE JAKIS NICK, PSEUDONIM LUB NAZWE WASZĄ Z TT :-)  BEDZIE MI W TEDY LEPIEJ :-). 

A JEZELI CHCECIE BYĆ INFORMOWANE O ROZDZIALACH TO PISZCIE W KOMENTARZACH NAZWE SWOJEGO TT :-). 

TO JESZCZE RAZ NAJLEPSZEGO :-). 
TYLKO MI TYTAJ NIE UPIJCIE SIE NA SYLWKA. 
EJJJ... WYPILAM TROSZECZKE SZAMPANA I MOŻE DLATEGO TAK NIEWYRAŹNIE PISZĘ XD :-)  DOBRQ KOŃCZĘ, BO CORAZ BARDZIEJ SIE ROZPISUJE. 

EJJJ... JEST U MNIE SDOPIERO 20:55 I JU PUSZCZAJĄ FAJERWERKI. U WAS TEZ TAK JEST???? XD